poniedziałek, 14 marca 2011

3) Chleb nasz powszedni


3) Chleb nasz powszedni

Skończyło się upalne lato, nastał czas złotej polskiej jesieni, wyznaczający kolejny cykl pracy owocującej chlebem. Rzucone w ziemię ziarno następnej jesieni głosić będzie pochwałę dla trudu rolnika podczas uroczystości dożynkowych, a zwłaszcza w codziennym spożywaniu chleba, niezbędnego dla życia człowieka.
Żadne słowo w ludzkim języku nie znaczy tyle, co chleb. Jego obecność na stole znaczy życie, a niedostatek lub brak zagładę dla istnienia rodzaju ludzkiego.
O znaczeniu chleba dla człowieka od jego dzieciństwa do starości przypominają nam uroczystości świeckie i kościelne określane mianem Święta Plonów. Przypomina doroczny światowy dzień walki z głodem.
Symbolika chleba funkcjonuje wśród nas również w okolicznościach ślubnych, kiedy to nowożeńcy wchodzą w świat doli i niedoli z solą i chlebem, a także w obrzędach Świąt Bożego Narodzenia i Wielkanocnych. Dorodny bochen chleba jest obecny wśród żniwiarzy, w dzień i w nocy na półkach sklepowych, towarzyszy przy powitaniu dostojników państwowych, w chwilach radości, ale też refleksji i zadumy. Chleb jest całowany przez gospodarza dożynek, który podkreśla symbolikę słów o sprawiedliwym jego dzieleniu. A że słowa te często rozmijają się z rzeczywistością, to już inna sprawa. Chleb jest obecny w pieśniach i poezji, w modlitwach i obrzędach ludowych. To właśnie do chleba odwołują się, jakże dzisiaj często, bezrobotni i bezdomni.
Starsze pokolenie właśnie najczęściej odwołuje się do chleba i z pietyzmem i pokorą odnosi się do jego znaczenia i rangi w codziennym życiu.
Ten szacunek dla chleba ma niewątpliwie swoje źródło we własnych przeżyciach okresu międzywojennego czy też lat okupacji hitlerowskiej. Babciny czy matczyny wypiek chleba był wielkim rodzinnym świętem, bo oznaczał po prostu względną sytość, ratunek przed głodem.
Dla tego starszego pokolenia pozostał w pamięci też inny obraz polskich wsi i miasteczek, kiedy to żebractwo chleba było codziennością, z całymi negatywnymi skutkami jego rozmiarów i bolesnych cierpień. Całe grupy głodnych ludzi przed nadejściem zimy, zbierały kromki chleba, by je zasuszyć i w najtrudniejszym czasie spożytkować przy sporządzaniu gorącej strawy tzw. „wodzianki". W wyznaczonych miejscach funkcjonowały punkty wydawania zupy, gdzie ludzie stawali w długiej kolejce, by zaspokoić głód. W tamtym odległym już czasie wśród ludzi funkcjonowała anegdota - a może i prawda - o tym, że jeśli ktoś ukradł w sklepie bochen chleba i natychmiast go przełamał i spożywał, nie był karany, bo głód go do tego zmusił. Pokolenie wojny i okupacji z własnych przeżyć i zbiorowego życia ludzi uwięzionych w obozach niesie przez całe swoje życie widoki tysięcy wyciągniętych rąk po kawałek chleba. Piszący ten tekst również doświadczył okropności głodu, nędzy i upodlenia.
Te przykre wspomnienia to nie bajki, lecz przestroga o konieczności szacunku dla chleba.
Znamy też z naszej narodowej historii wędrówkę naszych praojców i dziadów za chlebem, którego zabrakło w zniewolonej ojczyźnie. Wielu z nich istotnie znalazło ten chleb, lecz zapłaciło cenę utraty gniazd rodzinnych, mowy ojczystej, możliwości pogrzebania w polskiej a nie obcej ziemi.
Właśnie w tamtym czasie zrodziło się jakże przykre i przygnębiające określenie „gdzie chleb, tam ojczyzna". A przecież powinno być odwrotnie, gdzie jest moja ojczyzna, jest chleba pod dostatkiem. Każdy z nas mógłby tę tezę wzbogacić własnym doświadczeniem. Jakże przecież często brakuje chleba w licznych rodzinach skazanych na upokarzające poczucie krzywdy braku chleba. Bo jeżeli 30% młodzieży nie dojada, to jest nad czym ubolewać i nie mówić pustych słów, lecz krzyczeć: tak dalej być nie może. Ten krzyk musimy usłyszeć wszyscy, a zwłaszcza decydenci.
W tym krzyku jest zarówno rozpacz bezrobotnych, jak też ludzi obłożnie chorych, samotnych, poniewieranych często przez własne dzieci i wnuki.
Zbliża się zima. Pamiętajmy więc o tym wstydliwym problemie, który jest wśród nas, funkcjonuje w całej swej dramatyczności. Pomóżmy tym, co często nie z własnej winy znaleźli się w szponach licznych niedostatków, dla których chleb jest przedmiotem pragnień.
W tych rozważaniach o roli chleba w życiu człowieka pamiętajmy ciągle o tym cudownym ziarenku rzuconym w ziemię, z którego rodzi się chleb, a więc możliwość życia człowieka. Pamiętajmy, że kiedyś znak krzyża na chlebie znaczył życie.
Dlatego z ogromnym szacunkiem i serdecznymi słowami podzięki odnieśmy się do tych już nielicznych rolników którzy z miłości i przywiązania do ziemi dają nam chleb, abyśmy mogli żyć i sławić naszą rodzinną ziemię „chlebem i pieśnią, wierszami i marzeniem, pracą tygodni, każdym życia tchnieniem..."
 


Uroczystość kościelna dożynek we Wrzosowej, w środku Ksiądz Kanonik Piotr Łysakowski z symbolicznym bochnem chleba




Święto rolników – dożynki gminne
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz