poniedziałek, 14 marca 2011

9) Łatwo niszczyć, trudniej naprawiać


9) Łatwo niszczyć, trudniej naprawiać

W hierarchii potrzeb w życiu człowieka jedno z czołowych miejsc zajmuje gospodarka żywnościowa w różnych jej formach. Bez niej nie byłoby możliwe żadne działania w sferze nauki, kultury, rozwoju cywilizacji i postępu techniki, umożliwiających istnienie rodzaju ludzkiego oraz świata przyrody.
Ta oczywistość nie zawsze i nie wszędzie dociera do świadomości decydentów a także do wielu z nas. Współczesny świat dostarcza nam liczne tego dowody. Za sprawą mylnych decyzji, brutalnej ingerencji człowieka w otaczającą nas przyrodę, coraz wyraźniej uwidaczniają się zagrożenia dla życia w mieście i na wsi. W ferworze codziennych obowiązków, w pokonywaniu małych i dużych problemów gubimy potrzebę szacunku do środowiska, które nas otacza, które mozolnie budujemy, a jednocześnie bezmyślnie niszczymy.
Takim negatywnym przykładem w środowisku naszego życia, widocznym gołym okiem, jest rolnictwo. Od szeregu już lat karłowacieje, kurczy się i zanika, budząc żal i niepokój w starszym pokoleniu, a bezradność i zwątpienie w młodej generacji. Jedni i drudzy stali się mimowolnymi ofiarami strategów gospodarczych, konkurencji rynkowych i zdobyczy nowoczesności. Różni ich jednak podejmowanie sensu pracy na roli oraz emocjonalny stosunek do ziemi. Dla starszego pokolenia najważniejsza była ilość posiadanych hektarów ziemi, co nobilitowało go wśród sąsiadów, było przedmiotem dumy, a czasem i zazdrości. Dziś zmęczone oczy naszych ojców i dziadków z boleścią w sercu patrzą na odłogujące pola, nikomu niepotrzebne łąki, niegdyś kwitnące różnobarwnym dywanem kwiatów, a dziś zarastające zielskiem i sitowiem. Z pejzażu ich życia zniknęły kopki pachnącego siana, mendle zbóż, skubiące trawę stada krów. Widok żniwiarzy, pastuszych ognisk w czas wykopek, kuźnie i wodne młyny, furmanki na wiejskich drogach. Nowoczesny czas wyrugował z ich życia, a również młodego pokolenia, obrzędy Zielonych Świąt, świętojańskie wianki i kupalne ogniska, dożynkowe święto plonów.
Natomiast młode pokolenie porzuciło chęć pracy we własnym gospodarstwie rolnym ze względów ekonomicznych, bo trudno dziś utrzymać siebie i rodzinę z kilkunastohektarowego gospodarstwa słabej jakościowo gleby. Młode pokolenie pamięta też ciężką pracę na roli swoich rodziców, którzy przez dziesięciolecia uprawiali ziemię, a jednocześnie pracowali w kopalniach i fabrykach, tworząc nową warstwę społeczną tzw. chłoporobotników. Pamiętają też, że zarobione przez nich pieniądze lokowano w gospodarstwo rolne, aby utrzymać kontakt z ziemią i żyć mirażami o tym, że „ziemia powinna rodzić". Taki stosunek do ziemi nie miał i dziś również nie ma racjonalnego sensu, o czym młodzież doskonale wie. To nie lenistwo, czy też pogarda do ziemi kieruje młodzież do szukania swej życiowej szansy poza rolnictwem.
Ten wymuszony przez współczesny czas konflikt pokoleniowy pogłębia się i trwać będzie dotąd, dopóki cała problematyka rolnictwa nie zostanie potraktowana, jako ważny element w funkcjonowaniu państwa, województwa, gminy.
Pycha i nadmierna pewność przewagi nauki nad przyrodą zwichnęły system ekonomiczny rolnictwa, a także ekologiczny, czego smutnym efektem jest zanik wielu gatunków roślin, ptactwa, zwierzyny, płazów i owadów.
W tym momencie rodzi się niepokojąca refleksja o tym, że człowiek sam siebie wplata w niszczący świat jego egzystencji.
Pozostaje więc pytanie: gdzie kończy się granica tego niepokojącego procesu? Czy troska starszego pokolenia o przyszłość rolnictwa, to tylko sentyment do jego lat młodości, czy też uzasadnione i racjonalne poczucie zagrożenia dla przyszłych pokoleń.
Te i inne pytania niestety nie znajdują aktualnie jednoznacznej i optymistycznej odpowiedzi.
Jedno jest oczywiste, że należy uszanować tęsknotę starszego pokolenia za straconym bezpowrotnie widokiem WSI z jego lat młodości. Widoków wiejskich chat, tętniących życiem, pól, łąk i lasów. Bo choć ich życie było trudne, pracowite i siermiężne, było jednak dla nich radośniejsze niż dziś. Decydowała o tym bezgraniczna miłość do ziemi.
Bo tak jak słońce jest żywicielem całej ziemi, to właśnie ziemia jest żywicielką wszystkich istot na niej żyjących, a więc i nas samych.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz